Poszetka Worldwide
Hey there! We noticed that you want to access the Polish version of our store. Note that worldwide shipping is unavailable on the Polish version of the website. For purchases from abroad, you can only do it through the English website, which offers the following benefits.
- Free shippingacross the EU for orders over 80€, and to the UK, Switzerland, and Norway for orders over 120€.
- 30 days to return the productwithout providing a reason.
- Worldwide delivery.
Wieczór w katowickiej Hipnozie
Głód złapał nas po intensywnej, sobotniej sesji. Biegaliśmy po centrum Katowic, to tu, to tam - wreszcie “panowie, mamy to!” - bez obiadu; całej ekipie należał się odpoczynek. Było jednak zbyt miło, by tak po prostu rozejść się do domów, co to, to nie; rozmowy w takim towarzystwie trzeba było kontynuować, potrzebne było tylko dobre miejsce, gdzie usiądziemy w dobrej atmosferze i przy okazji coś zjemy.
Decyzja zapadła szybko: “idziemy do Hipnozy, to zaraz obok”, towarzystwo się zgadza, ruszamy. Za nami Radek, fotograf - “dawajcie, to jeszcze przy okazji coś zrobimy”. Mamy komplet - ale chwila, na jedzenie do jazz clubu?!
Tak - Hipnoza to więcej niż klub, to już katowicka instytucja; miejsce kultowe, którego charakter wynika nie tylko z tego, czym jest, ale też z tego, czego w Katowicach nie ma. Tu należy się małe wyjaśnienie, Tomek:
Warto zarysować kontekst, kwestię „małego dużego miasta”, jakim są Katowice. Ponad 300 tysięcy mieszkańców, do tego centralne położenie w ramach dwu-i-pół-milionowej aglomeracji, gdzie jedną baną jadamy [jednym tramwajem jedziemy] przez trzy miasta, nawet nie zauważając granic pomiędzy nimi. Z jednej strony ponad 40% miasta to tereny zielone, z drugiej strony morze betonu wylane na dwie krzyżujące się autostrady i trzy lotniska zlokalizowane w pobliżu. Duży drenaż wykwalifikowanych pracowników powoduje, że o pracę jest tu relatywnie łatwo, a samo życie jest wolniejsze niż w Warszawie. Potwierdzam, dobrze mi się tu mieszka, przyjemnie żyje w tym małym, ale dużym mieście.
Spędziłem tam moje pierwsze wagary, z karteczką na stole z nabazgranym „kocham Panią barmankę!”. To Hipnoza była moja jadalnią wczesnej młodości, z kultową “zemstą Leppera”, którą za 10 PLN od łebka najadaliśmy się we trzech!
W końcu sedno, DNA tego miejsca - to było i wciąż jest największe w Katowicach okno na świat muzyki. Nils Frahm grający jako support (!) Olafura Arnaldsa, pierwsze w Polsce koncerty Cinematic Orchestra, Amona Tobina czy Bonobo. Tańce na barze przy The Whitest Boy Alive, pogo przy Jaga Jazzist, hipnoza przy Electro Clubie.