Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową

Prawdopodobnie najlepszy krawat w naszej historii

2022-09-21
Prawdopodobnie najlepszy krawat w naszej historii
Jest zjawiskiem dość częstym, że osoby lubujące w dobrym ubiorze i sztuce krawieckiej wolą jesień i zimę od pór gorących. Powód jest prosty — można założyć więcej. Rozmawiając o zimowej garderobie, na myśl zwykle przychodzi nam dość określony zbiór; marynarki z tweedu, flanelowe spodnie, grube swetry z plecionką i bez, czapki robione na drutach (nie zapominajmy o poczciwym pomponie…), wełniane szale w kratę, czasem sztruks w różnych odsłonach, nie wspominając o grubszych płaszczach i okryciach wierzchnich w formach wszelakich. Rzadko na myśl przychodzą nam same akcesoria, bardziej należące do sfery estetycznej, niż czysto praktycznej — a szkoda, bo przecież na nasz ubiór składa się wiele elementów, szczególnie w zimie, gdzie możemy nawet poszaleć z warstwami i dodatkami. Dzisiaj więc trochę o akcesorium, jakim jest krawat na jesień i zimę, i to krawat nie byle jaki, bo wełniany, a dokładnie – wool challis.
 

Geneza materiału zwanego wool challis nie jest jednoznaczna. Faktem jest, że jest to materiał wynaleziony w Anglii (najczęściej podaje się tutaj miasto Norwich jako jego kolebkę), pierwotnie przypominał jedwabną krepę pozbawioną połysku, przybliżony był do niej miękkością i chwytem. Challis nie był wyłącznie wełniany — początkowo tkany był z połączeń włókien, takich jak wełna i jedwab, czasem również z dodatkiem bawełny. Obecnie za wool challis uznaje się tkaninę wełnianą (w końcu „wool” oznacza „wełnę/z wełny”), bez ściśle określonego splotu, o miękkim, delikatnym, acz niepoddającym się chwycie – może nam przypominać niektóre czesane wełny garniturowe.
 

Podczas złotej ery angielskiego włókiennictwa i farbiarstwa wzory tych tkanin były drukowane ręcznie z użyciem drewnianych ram. Dziś mechanika procesu jest bardzo podobna, choć niewielkie drewniane matryce zastąpione są stalowymi ramami o przemysłowych wymiarach. Produktem jest tkanina przyjemna w dotyku, miękka i o nieco drapanym chwycie, jednocześnie lekka niczym jedwab. Ze względu na proces wykończenia i drukowania kolory (zarówno tkaniny, jak i drukowanego wzoru) są przygaszone i nieco przytłumione, jednak wyraźne i chwytające oko subtelnością. W rękach zręcznego rzemieślnika, tego typu włókienniczy skarb nawinięty na belę zmienia się w niesamowity krawat.
 

Kolory które kojarzą nam się z jesienią i zimą — ziemiste i orzechowe brązy, czasem niejednoznacznie przechodzące w kolory dojrzałego czerwonego wina, leśne zielenie trącące mchem i szyszką, wygaszony, lecz wiecznie głęboki lazuryt przeplatany starym złotem, gdzieniegdzie pomarańcze i wyraziste cytrusowe odcienie umilają widok. Wspomnieć należy porzeczkowe fiolety oraz wszelkie jasne, złociste beże przywodzące na myśl żniwa. Teraz wyobraźmy sobie te barwne eskapady przelane na krawat. Przez taki właśnie pryzmat kolorystyczny postrzegać powinniśmy te krawaty.
 
Wtajemniczony czytelnik oczywiście wie, że nie samymi kolorami krawat żyje — bo przecież trzeba te kolory w jakieś kształty zakląć. Tu wybór mamy niemały — choć w wypadku tego typu krawatów są to wzory zwykle klasyczne, choć nieformalne. Wszelkiej maści zdobione i ażurowane romby, kwadraty, owale, medaliony większe i mniejsze, wypełnione kolorami odpowiednimi kompozycji. Często spotkać też możemy tzw. wzór indyjski — paisley. Dla konserwatystów ubioru znajdą się czasem proste, ale stanowcze jednokolorowe grochy. Dla tych lubiących wzory rustykalne i niezaprzeczalnie angielskie, częstym wyborem są kaczki, psy gończe, pardwy, bażanty, lisy, jeźdźcy w czerwieni oraz inne wszelakie motywy łowne na tle spokojnej zieleni, brązu czy granatu. Niezbyt to oryginalna teza, ale każdy w tym gatunku znajdzie coś dla siebie.
 

Przejdźmy jednak do praktyki, bo o wzorach i kolorach w tym wypadku można pisać książki. Krawaty z wełnianego challisu są krawatami nieformalnymi. Odstawmy więc garnitury z gładkich i połyskliwych, wszechobecnych, wysoko skrętnych wełen, postawmy na coś bardziej przytulnego, może nawet i wiejskiego. Sam krawat wywodzi się z Anglii, warto więc go też parować z materiałami z jego matecznika; tweedowe marynarki o różnych fasonach (ukłony tutaj w stronę wszelakich czysto praktycznych wariacji tego elementu garderoby, takich jak „hacking jacket”, czy przeróżne marynarki myśliwskie), najlepiej z nakładanymi kieszeniami. Nie bójmy się tutaj skórzanych guzików, tak charakterystycznych kiedyś dla tego typu marynarek. Bardziej eleganckie flanele i inne tkaniny czesane też oczywiście się nadadzą, czy to już w formie bardziej szykownych garniturów sportowych czy osobnych zestawów koordynowanych.
 

Swetry, szczególnie te zakładane pod marynarkę, jak cienkie kardigany, czy kamizelki — jak najbardziej wskazane i na miejscu. Jeśli nie myślimy o garniturze, u dołu świetnie sprawdzą się spodnie z różnorakiego sztruksu, czy to cienkiego, czy grubszego, a jeśli nie czujemy się na siłach zawsze można wrócić do starych, dobrych, szarych flanel. Świetną alternatywą do spodni prasowanych w kant będą też poczciwe jeansy, szczególnie te w ciemniejszych, głębszych odcieniach granatu. Buty, jako godne dopełnienie, winne być wykonane z charakternego zamszu bądź skóry groszkowanej. Sprawdzą się oksfordy, choć najlepiej przywdziać parę z bogatym ażurowaniem, świetnie też będą tu pasować buty wyższe w formie różnych trzewików — myślimy już w końcu o niskich temperaturach.

Choć niewielu z nas lubi sezon chłodny ze względu na wszechobecną szarugę i ponurą aurę, pamiętajmy, że to właśnie w naszej mocy jest wniesienie tych ciekawych i kolorowych kleksów w życie codzienne. Więc dlaczego nie w formie krawatu?
 

Pokaż więcej wpisów z Wrzesień 2022
pixel