Poszetka Worldwide
Hey there! We noticed that you want to access the Polish version of our store. Note that worldwide shipping is unavailable on the Polish version of the website. For purchases from abroad, you can only do it through the English website, which offers the following benefits.
- Free shippingacross the EU for orders over 80€, and to the UK, Switzerland, and Norway for orders over 120€.
- 30 days to return the productwithout providing a reason.
- Worldwide delivery.
Poszetka Autoportret Vincent van Gogh
Niezmiennie precyzyjnie i ręcznie obszyte.
"Mocne, przeszywające spojrzenie lazurowych oczu, jasnych i przyrzekających łagodność. Blada twarz, gładko ogolone policzki, tak różne od szorstkiego wyglądu z innych autoportretów Vincenta van Gogha. Ucho ukryte jest pod kilkoma warstwami opatrunku nasączonego kamforą, chroniącego otwartą ranę. Na obrazie jest to prawe ucho, choć w rzeczywistości zranione zostało lewe. Artysta do stworzenia swojego wizerunku wykorzystał lustro zgodnie z wielowiekową tradycją, dyktowaną względami praktycznymi.
Ten autoportret powstał kilka dni po tym, jak van Gogh dokonał samookaleczenia, którego o mały włos nie przypłacił życiem. Wyraźnie zaakcentowana jest biel opatrunku, co oznacza, że autoportret należy rozpatrywać właśnie przez pryzmat owego dramatycznego wydarzenia. Van Gogh stoi we wnętrzu własnej pracowni, w tzw. Żółtym domu w Arles.
Ukazał siebie krótko po powrocie ze szpitala, w grubym płaszczu i obszytej futrem czapie w mroźny styczniowy dzień. Może ubiór ma go chronić przed zimnem wpadającym przez uchylone okno, a może po prostu ma zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa wobec zagrożeń płynących z zewnątrz. Ostatnie dni wniosły w jego życiu wiele zmian, które mocno przytłoczyły wrażliwą strukturę psychiczną artysty, sprawiając, że pękł.
Rok 1888 zapowiadał się dla van Gogha jako moment spełnienia jego najgłębszych marzeń. Odkąd odnalazł swoje powołanie jako malarz, pragnął utworzyć wspólnotę artystyczną. W tym celu opuścił Paryż, by przenieść się na południe Francji, do Arles, gdzie jasne światło Południa kusiło go swoimi jasnymi kolorami. Tam też miała powstać jego upragniona komuna artystyczna. W zorganizowaniu wyjazdu pomógł mu brat, Theo, wierny sojusznik wszelkich planów Vincenta.
Pośredniczył w wynajęciu Żółtego domu, w którym powstaną najważniejsze dzieła z tego okresu życia van Gogha. To wtedy powstały serie Słoneczników, widoków wnętrz jego sypialni, a także Taras kawiarni w nocy.
Theo spełnił też największe marzenie brata – zaprosił do Arles Paula Gauguina, którego Vincent podziwiał i z którym chciał wspólnie tworzyć. Marzył, że obaj staną się ojcami założycielami nowej grupy artystycznej. Gauguin przyjechał w październiku. Przez dziewięć tygodni artyści mieszkali razem w Żółtym domu i inspirowali się wzajemnie w artystycznych poszukiwaniach, prowadząc przy okazji dysputy o sztuce. Często się spierali. Van Gogh był zwolennikiem inspiracji, które można czerpać z natury, podczas gdy Gauguin wyżej cenił kreatywną moc wyobraźni.
Grudzień przyniósł jednak koniec planom van Gogha, a także wiele zmian. Stabilnym światem artysty najpierw zachwiała wiadomość od Theo, który w liście informował o zaręczynach z Johanną Bonger.
Dla wrażliwego Vincenta niosło to obawę o więź z bratem. Jednak największym ciosem była decyzja Gauguina o powrocie do Paryża. Podjął ją zmęczony niestabilnością emocjonalną towarzysza, która powodowała coraz burzliwsze starcia między nimi. W geście rozpaczy 23 grudnia 1888 roku van Gogh odciął sobie kawałek ucha. Doktor opiekujący się van Goghiem – Felix Rey – sporządził notatkę, na której naszkicował zaistniałą sytuację tak:
30 grudnia 1888 wydawany w Arles dziennik „Le Forum Republicain” donosił:
„W ostatnią niedzielę, o 11:30 wieczorem, Vincent Vaugogh [sic], malarz pochodzenia holenderskiego, wstąpił do burdelu nr 1, poprosił o kobietę o imieniu Rachel i wręczył jej… swoje ucho, mówiąc: «Strzeż tego dobrze». Potem zniknął. Gdy policja dowiedziała się o incydencie, który mógł być tylko żałosnym aktem szaleńca, następnego dnia odwiedziła go w domu i odkryła, że leżał na łóżku najwyraźniej bliski śmierci. Nieszczęśnik został w pośpiechu przewieziony do szpitala”1.
Doniesienia o tym, co dokładnie wydarzyło się tamtej nocy, różnią się między sobą. Niezależnie jednak od konkretnych przyczyn i motywów, które kierowały artystą, wydarzenie to skutecznie położyło kres jednej z najsłynniejszych współprac artystycznych w historii sztuki. Paul Gauguin następnego dnia odjechał do Paryża. Nie był to jednak koniec ich znajomości. Artyści prowadzili korespondencję aż do śmierci van Gogha."
Więcej: link
"
- SKŁAD: 78% bawełna, 20% modal, 2% kaszmir z Maclesfield
- WYMIARY: 40 x 40 cm
- RĘCZNIE ROLOWANE BRZEGI
- Autor: Vincent van Gogh
- Obraz: „Autoportret z zabandażowanym uchem"