Płaszcz rodem z PRL

Często zdarza się, że po ciężkich i smutnych czasach pozostają cenne i miłe pamiątki. Ubrania nie są tu wyjątkiem - okopy Wielkiej Wojny pozostawiły po sobie trencz, II wojna światowa współczesne kroje sukienek, wojna w Wietnamie kurtkę M65, a okres PRL jak się okazuje… funkcjonalny płaszcz przeciwdeszczowy.
Autor: Poszetka.com
Sami nie spodziewaliśmy się, że kiedykolwiek w naszej kolekcji zagości rzecz bezpośrednio inspirowana odzieżą techniczną rodem z Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Ta historia zdecydowanie zasługuje na opowiedzenie jej od początku!


Nie, nie znaleźliśmy płaszcza po dziadku na strychu ani w zakamarkach naszej pracowni. Nie mieliśmy też w planach odtwarzania elementu garderoby, który nosił nasz ulubiony aktor w niszowym filmie. Nic z takich rzeczy! Zaczęło się znacznie bardziej przyziemnie i standardowo dla naszej branży - od tkaniny.
Podczas targów Milano Unica wpadł nam w ręce niezwykły próbnik. Z jednej strony - dosłownie - uwagę przyciągała świetna, klasycznie granatowa wełna o intrygującym splocie. Z drugiej - niezwykła, mocno nasycona żółć, która nie sprawiała wrażenia przypadkowego koloru. Co to takiego?

Chwila i wszystko jasne - tkanina funkcyjna od renomowanej tkalni Cerruti! W przeciwieństwie do typowych tkanin technicznych, to nie żaden poliester/poliamid/inny syntetyk, a prawdziwa wełna wykończona oddychającą membraną, która znacznie podbija jej właściwości wodo- i wiatroodporne. Do tego stopnia, że może równać się z typowi kurtkami deszczowymi. Albo nawet je pokonać. Bingo!
Do Polski wróciliśmy z większą próbką i rodzącym się w głowie pytaniem: “co moglibyśmy z tego uszyć?”. Wiedzieliśmy, że trzeba to wykorzystać dobrze, ale nie wiedzieliśmy jeszcze co dokładnie z tego uszyć. Nasza Pani Halinka, trochę celowo, a trochę przez przypadek, wspomniała o popularnych w PRL ortalionowych płaszczach deszczowych, używanych i przez cywilów, i przez milicję - a więc sprawdzonych w ciężkich warunkach (nie od dziś używamy przecież odzieży przetestowanej przez wojsko i inne służby mundurowe, prawda?). To był dobry trop.


Przyspieszając nieco bieg sprawy, powiemy już, że ostatecznie trafiliśmy z (wygrzebanym na pewnym portalu aukcyjnym) oryginalnym płaszczem do naszej szwalni. Choć tkanina, z której był uszyty, nie sprawiała dobrego wrażenia, wykonanie było toporne, a jakość wykończenia na beznadziejnie niskim poziomie, to zastosowane rozwiązania techniczne już spotkały się z pełnym podziwu “wow” ze strony głównego konstruktora. No cóż, to odzież techniczna na miarę swoich czasów… z której wciąż warto czerpać dzisiaj!

Z tą myślą zdecydowaliśmy się dołączyć do naszej kolekcji bardzo vintage, ale i ekstremalnie użyteczny płaszcz. Płaszcz pełnymi garściami czerpiący z pierwowzoru i zapożyczający od niego znaczną większość praktycznych rozwiązań: kołnierz o ciekawym kształcie, obszerny kaptur, przepastne kieszenie, praktyczna długość - a to wszystko we wspomnianej już tkaninie od Cerruti, będącej lata świetlne przed tandetnym ortalionem z lat 80.

Między innym dzięki temu, że pierwotnie forma była ściśle podporządkowana funkcji, ten fason jest tak uniwersalny. Będzie z powodzeniem chronić warstwy pod spodem przed ciężkimi warunkami atmosferycznymi, niezależnie od tego, czy będzie to garnitur, zestaw koordynowany czy sweter i dżinsy. To po prostu płaszcz pierwszego wyboru na deszczowe dni, na każdą okazję.


Tego, że granat pasuje do wszystkiego chyba nie musimy dodatkowo tłumaczyć - dlatego dodamy tylko, że żółć membrany pięknie dodaje głębi wierzchniej warstwie, gdy światło pada pod odpowiednim kątem. To tworzy ciekawy melanż, dzięki czemu nawet w połączeniu z innymi odcieniami granatu paleta kolorystyczna będzie spójna, ale nie monotonna.
Sprawdźcie, czy też tak jak my zakochacie się w najbardziej praktycznym elemencie garderoby w historii Poszetki!