Poszetka Worldwide
Hey there! We noticed that you want to access the Polish version of our store. Note that worldwide shipping is unavailable on the Polish version of the website. For purchases from abroad, you can only do it through the English website, which offers the following benefits.
- Free shippingacross the EU for orders over 80€, and to the UK, Switzerland, and Norway for orders over 120€.
- 30 days to return the productwithout providing a reason.
- Worldwide delivery.
Motoryzacyjne Everyday Classic: Porsche 911 996


To, że kolokwialnie mówiąc, Porsche są fajne, wiadomo nie od dziś. Pochwalamy, podziwiamy, nieco zazdrościmy - tym bardziej, że w świecie samochodów drogich, szybkich i luksusowych to całkiem rozsądny wybór. Taki motoryzacyjny ekwiwalent granatowego blezera - choć raczej skrojonego z nieco droższej tkaniny - albo białych dżinsów, jak te, które Błażej ma na sobie. Niby dżinsy, niby pasują do wszystkiego, ale jednak widać, że ich właściciel nie stawia względów estetycznych niżej niż te czysto praktyczne.
Jednak to nie w marce kryje się kryterium Everyday Classic - oddajmy głos Błażejowi.

Everyday Classic to samochód co najmniej 20-, 25-letni, jeszcze mocno mechaniczny (tj. posiadający hydrauliczne wspomaganie kierownicy i linkę gazu, nie systemy drive-by-wire), z niezbyt dużą ilością elektroniki, ale na tyle nowoczesny i wygodny, żeby dało się z niego korzystać na co dzień. Taki, który odpala problemu, którym da się nim pojechać bez strachu w dłuższą trasę, który ma klimatyzację i ogrzewane fotele. Taki, który daje przyjemność z jazdy po górskich przełęczach, ale także taki, który daje nam przyjemność “estetyczną” - gdy po zaparkowaniu go w garażu, przed wejściem na klatkę schodową, odwracamy się przez ramię, żeby jeszcze na niego popatrzeć.
Mój przyjaciel ma Jaguara E-Type V12 serii III i jest to niewątpliwy “classic” (jeszcze jest ciemnozielony i ma brązowe wnętrze, więc już w ogóle zachwyt), ale nie da się z niego korzystać tak, by był “everyday”, bo ile by w niego pieniędzy nie władował, to ten E-Type i tak zawsze jakoś odmówi posłuszeństwa.

Moje Porsche 996 natomiast nie zepsuło się jeszcze ani razu. Po prostu różne drobiazgi przestają w nim działać ze względu na wiek, a ja je wymieniam, bo jestem pedantem, a nie dlatego, że nie pozwoliłoby mi to dojechać z Warszawy do Wiednia...
Ma już 23 lata, więc jest nienajmłodsze - do tego takich samochodów w dobrym stanie, zadbanych i nieprzerobionych po wypadkach przez domorosłych tunerów, jest w ogóle mało. Moje 996, choć ma pewne modyfikacje, to są one kompletnie niewidoczne. Ponadto, nieskromnie uważam, że jest szalenie ładne [choć 996 to zdecydowanie najbardziej kontrowersyjna generacja 911! - przyp. red.]. Ma czyste i oszczędne linie, jakich nie było widać na Porsche od czasu 901 i serii F. Ponadto świetnie jeździ, jest małe i nadaje się do miasta, w trasie pali poniżej 10 l/100km, a jeszcze do tego to najlżejsze chłodzone wodą 911 w historii, więc całkiem dobrze przesuwa się po krętych drogach. No i wiadomo, mam elektryczne wszystko: klimatyzację, dobre radio CD… żyć nie umierać.
To mój jedyny samochód w Polsce, mój daily driver. I to właśnie jest ekstra w 996: nadaje się i jako zabawka, i jako samochód na co dzień.


Namówił mnie na nie mój serdeczny przyjaciel, Marcello Sora, który dał mi do zrozumienia, że okres traumy po moim Jaguarze XJS 3.6 w manualu się już zakończył i że powinienem sprzedać samochód, którym podówczas (w 2019 r.) jeździłem, by kupić wreszcie coś interesującego. "Interesujesz się samochodami czy jak?” - popchnięty tym zewem, znalazłem niezły egzemplarz w V-Centrum w Warszawie (jestem leniwy i nigdy w życiu nie pojadę po samochód więcej niż 50 km, także po to żeby oszczędzić sobie zawodu, jeśli okaże się oszustwem) i sprawnie dokonałem zakupu. Na dzień dobry, Marcello pokazał mi też faktury z napraw posiadanej wcześniej przez niego 996 Carrery 4S, więc wiedziałem, że już na start będę musiał wydać na serwis mniej więcej drugie tyle, ile kosztował mnie sam samochód.
Myślę, że przez te 6 lat wydałem na niego summa summarum dużo więcej… ale 996 ma u mnie dożywocie, więc nie mierzę tego w kategoriach racjonalnych.

Nie wymieniłbym go chyba na nic. Myślę, że jeśli okoliczności by mi pozwoliły, to prędzej dokupywałbym inne pojazdy, niż sprzedał “Lucy” (bo tak ją nazywam). Mam na oku właśnie jednego Rolls-Royce’a Silver Spirit, ewentualnie mógłby być jakiś Bentley Arnage albo Continental GT Flying Spur.
Mieszkanie dzielę pomiędzy Warszawę i Marbellę - pół roku spędzam w Hiszpanii i tam z moją dziewczyną bardzo chcielibyśmy mieć też jakiegoś Wranglera z lat 90.; ostatnio moje oko cieszy też choćby Renault Safrane Biturbo i Mercedes CL 500 W215. Lista jest bardzo długa: chciałbym też Renault Avantime, BMW Z4 projektu Chrisa Bangle’a, Subaru Imprezę GT, Peugeota 106 Rallye…

Jakie jeszcze samochody zasługują na miano Everyday Classic?
Zdecydowanie tzw. “youngtimery”, czyli samochody, które da się jeszcze kupić bez wydawania worka pieniędzy. Zdecydowanie nie nowe, ale też nie stare (tak, jak mówiłem wyżej). To nie muszą być samochody z jakiejś konkretnej kategorii, tylko coś, co jest inne, interesujące, wyrażające w jakiś sposób zainteresowania i gust właściciela. Właściwa specyfikacja jest wszystkim! To może być Range Rover L322, Rolls-Royce Silver Spirit III, Porsche 968 Club Sport, ale także Renault Twingo pierwszej generacji, wyżej wspomniane Safrane Biturbo, albo Lancia Thesis. Dobrze oczywiście, jeśli taki Everyday Classic jest w świetnym stanie, zadbany, działający i czysty - bo niestety, jeśli nie, to ciężko jest go odróżnić od złomu...



W moim stylu wszystko jest spójne. To trochę taka kapsułowa sytuacja, w której prawie wszystko, co noszę, prawie do wszystkiego innego pasuje - dziś z resztą jest moda na mieszanie styli i noszenie się jak w serialu Seinfeld, (krawat do swetra, do sportowej kurtki i zamszowych butów).
Najlepszym elementem tej mojej modowej układanki jest Porsche, bo jest na każdą okazję: i na elegancką, jak hipotetyczne przyjęcie u angielskiego Króla, i na luźną, bo w lecie na Ultrace też nim pojadę, w za dużym t-shircie i luźnych spodniach.
_
Błażej Żuławski - Jeden z gości pierwszego wydania papierowego magazynu Everyday Classic. Rocznik 1983. Absolwent Łódzkiej “Filmówki". Dziennikarz i fotograf, producent telewizyjny i reklamowy. Pracował dla największych magazynów modowych, podróżniczych i motoryzacyjnych w Polsce i na świecie. Tworzył strategię komunikacyjne i marketingowe dla marek motoryzacyjnych i zegarków z segmentu premium. Juror w konkursach elegancji samochodów zabytkowych. Obecnie prowadzi agencję kreatywnego konsultingu CD Works z siedzibą w Zürichu. Miłośnik zabytkowych samochodów i dobrego życia, ma opinię na każdy temat.